Tam gdzie Wisły pradolina
jest Starogród – wieś przemiła.
Przy niej klif stareńki stoi
co glajciarzom w głowach roi,
żeby go odwiedzić czasem:
wtedy, kiedy borem-lasem
wiatr z zachodu będzie dawał
i do startu ich namawiał.
Siedemdziesiąt metrów mierzy,
a kto nie chce niech nie wierzy,
że tam daje sie polatać!
Termę sobie w skrzydło złapać,
powykręcać się i odejść
na przelocik co sie zowie.
Wszystko w sumie jest banalne:
startowisko oficjalne
nawet znaleźć tam możecie,
jeśli wybrać się zechcecie.
Lądowisko – piękna sprawa:
duże, płaskie, śliczna trawa…
Jest i miejsce na ćwiczenia,
gdy potrzeba wam szkolenia.
Na ścierniska suchej glebie
można ciorać glajta, siebie…
I ku gapówi wszej radości,
mając z alpejką trudności,
dawać popis co niemiara
jaka ze mnie jest ofiara…
A gdy ciekawością zdjęci,
chcecie wiedzieć troche więcej:
oto film... panie, panowie!
On już wszystko wam opowie…