Jestem w Maroko!
zyje i mam sie dobrze
chyba bym jednak nie dala rady tych pierwszych chwil zupelnie sama
duzo sie ucze od pewnej dziewczyny w Niemiec ktora wlasnie konczy dwutygodniowa podroz po Maroku
jadlam tadzin czy jak to sie nazywa - troche jak leczo z fasola - za pomoca chleba i palcow, pilam slynna herbate zielona z mieta i ogolnie sie powoli adaptuje... tylko z tutejsza klawiatura mam spore klopoty
postaram sie napisac wiecej jak tylko znajde dobre do tego miejsce