Miałam kiedyś piękny sen...
Sen ten stał się przyczynkiem do latania...
Sen ten też przeczytał pewien kolega... I powiedział "ja wiem, gdzie jest takie miejsce!"...
Nie mogłam wpierw uwierzyć, a potem rozpaliło się we mnie pragnienie. Aby pojechać i spełnić senne marzenie... To właśnie to pragnienie popchnęło mnie do tego, że wraz z Dżejem, który jest już stałym towarzyszem moich wyjazdów, zapchaliśmy bagażami Focusa i pognaliśmy z Trójmiasta na południe. To przez to pragnienie dziś nocujemy w Szczyrku. I także przez to pragnienie za dwa dni będziemy w Prowansji... Skrzydła czekają cierpliwie aby wraz z nami wznieść się ponad kwitnącą lawendą, aby poszybować między niebem i ziemią i poczuć wolność. Tą specyficzną, niepowtarzalną wolność, którą może dać tylko lot… Czuję już teraz to cudowne mrowienie tuż pod naskórkiem. Oczekiwanie i radość… niepewność i nadzieję… Jesteśmy w drodze… W Szczyrku do naszego auta dołączy drugie. Z nami pojedzie Zbyszek – to on zna miejsce z mojego snu. Dobry pilot i specyficzny człowiek. Niektórzy go lubią, inni wprost przeciwnie. Ja jakoś znalazłam z nim wspólny język. To chyba dobrze :) Drugie auto to Wojtek z Córką Asią oraz Dominik. Tak przynajmniej ma być. A kto ostatecznie z nami wyruszy i kto z nami powróci – okaże się w trakcie wyjazdu…
Oto zaczyna się magiczny czas… Czas podróży, spełniania marzeń, poznawania nowych miejsc, nowych ludzi… Czas, w którym znów zamknie się kolejna piękna opowieść…