Pracy sporo, gonię w piętkę i próbuję myśleć logicznie...
Ale co z tego, że próbuję, skoro jedyne na czym mogę się skupić to WYJAZD! W końcu, po długiej przerwie...
Jeszcze pięć dni temu kłębiły się myśli, aby odpuścić, aby nie jechać... bo czasu mało, bo praca, bo coś tam... A gdy tylko decyzja ostatecznie zapadła... pod skórę znów cichcem wdziera się to cudowne mrowienie... ta cicha, wypełniająca każdy zakamarek najmniejszej komórki ciała radość na myśl o podróży... o odwiedzeniu tego, co już trochę znajome, oraz o poznawaniu tego co jeszcze nadal znajome nie jest...
Już niebawem... już jutro!