Uff…pierwszy dzień podróży za nami. Jak na razie jest pięknie. Karlskrona przywitała nas radosnym słońcem. Pogoda utrzymywała się przez większość dnia. Widoki cieszyły oczy, a my gnaliśmy dalej i dalej na północ, tam gdzie jaśniej, zimniej i gdzie renifery. Przejechaliśmy 800km. Z karlskrony do Emmaboda, potem po kłótniach z Jadźką co do wyboru trasy, przez Vetlanda, Eksjo, Mjolby, Motala aż do Srebro. Potem prosty odcinek do Falun i to znów kłótnia z Jadźką. Droga do Karbole – bardzo ładna ale dłuższa i bardziej kręta…No nic…Jakoś udało się zatankować – też z przygodami – 35 litrów i już bezpiecznie dotarliśmy do drogi 45 na Ostersund. O 22.00 grzecznie rozkładamy namiot. No i zrobiliśmy pierwsze zdjęcia, choć Adam mówi, że to kicze i tandeta.jutro kolejne kilometry przed nami. Acha! Nasza maszynka na benzynę odmówiła współpracy…jesteśmy zdani na łaskę ławnikowej gazówki. No i jeszcze jedno - mam cudowną matę samopompującą i genialny śpiwór!