Zwiedziłam każdy dostępny zakamarek lotniska w Monachium... mogłabym po nim wycieczki oporwadzać....
nie ma nic gorszego niż czekać godzinami na samolot i być bez kasy - tak to człowiek by przynajmniej poszedł sobie zamówił coś do przekąszenia, popijania i czytał ... i jakoś by ten czas mijał...
a tak - snułam się bez celu aż w końcu dotarłam do najciekawszego zakątka lotniska: do "sennej przystani" ;) na podeście obitym zieloną wykładziną umieszczono kilka wiszących na wysokich pałąkowatych ramionach z metalu przezroczyste kapsuły...pełne poduszek, obiecujące zacisze i komfort nicnierobienia... rewelacyjne i tak błogie...
czas minął zdecydowanie szybciej ;)