Maniana...Jutro... jutro znow się zacznie...
a w sumie zaczęło się juz we wrześniu, gdy dostałam mail z informacją : "abstrakt został zaakceptowany na sesję posterową"...
Tak więc jadę...
I chyba jak zawsze wszystko w proszku, rzeczy połowicznie przygotowane, część ubrań się suszy, część nie wiem gdzie jest...
ale kilka rzeczy dopilnowałam: mam całą gamę szczepień, tabletki Malarone czekają grzecznie... wiem, wiele osób tam jeździ i jest ok, ale coś mi mówi żeby tym razem być gotową na wszystko...
I znów ku swojej uciesze odczuwam ten niepokój przed wyjazdowy i wiem, że dopiero jak usiąde w samolocie i będzie już nieuchronnie podział na to co wzięłam i to co zostało... wówczas się ogarnę i niczego nie będzie mi brakować :)
I znów wyruszam na inny kontynent... niesie mnie w nowe, nieznane mi jeszcze zakątki świata... Ujrzę pozostałości tak niesamowitych kultur jak Olmekowie, Majowie, Aztekowie, Totonakowie i wiele innych... zanurzę się w Morzu Karaibskim i zobaczę rafy koralowe, ujrzę Zatokę Meksykańską... wdrapię się na szczyt góry i dotrę do jaskini wielkiej jak Empire State Building... zobaczę kanion większy od Grand Kanionu, i ogromne kaktusy i plemię Indian Cora, zobaczę dżunglę, pustynię, wulkany i cuda kultury meksykańskiej... jeśli dobrze pójdzie :D
a co tak na prawdę wydarzy się w trasie? co zobaczę a czego nawet nie zdąże na mapie obejrzeć?? oto zagadka, której finał pozam dopiero za kilka tygodni... czy dotrę do tych wspaniałości o których marzę? czy choć w połowie uda mi się sprostać postawionym sobie celom?
co tym razem czeka na mnie za zakrętem?
tak wiele pytań kłębi się w tą bezsenną noc...
po raz kolejny uchylam drzwi, na placach stąpam przez próg i cichcem wymykam się z codzienności...
wyruszam...
ps. jak na razie nie działa tylko jeden z filtrów do obiektywu i nie dotrze do mnie na czas camera armor... a poza tym jakoś nienormalnie dobrze się układa... :)