Geoblog.pl    keyla    Podróże    Mi Viaje de Mexico... Muy Buena Viaje... :)    Konferencyjne centrum relaksacyjne
Zwiń mapę
2009
16
lis

Konferencyjne centrum relaksacyjne

 
Meksyk
Meksyk, Cancún
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10561 km
 
Zaczęło się… za oknem miód-pogoda, a my siedzimy w ciemnej komnacie posępnej naukowej rzeczywistości. W półmroku migają monitory konferencyjnych wystąpień, trzeszczą mikrofony wykładowców i szemrze cichutko naukowa dyskusja szeptem po kątach prowadzona…
Biofilm na zębach, biofilm w ranach, bakterie i ich biofilm, mutacje, zdjęcia laserowe, etapy rozwojowe biofilmu, genetyka biofilmu…wszystko to tłucze się w mojej głowie…
Jedyne za czym zdecydowanie nie nadążam to medyczne aspekty glutów… nie rozumiem często metodyki czy wnioski są dla mnie nie jasne… Ale to nic – bo moja działka jest środowiskowa więc się nie przejmuję :)
Jedyne co mnie niezmiernie denerwuje w tej konferencji to organizacja… zrobili to w wypasionym Hotelu Hilton nad Morzem Karaibskim w Meksyku… fajnie, ale… za opłatę konferencyjną wynoszącą ponad 400 dolarów mogli by zaoferować cokolwiek… cały dzień trzeba siedzieć bez jedzenia? Na tak zwanych coffie-brejkach faktycznie jest kawa… i herbata do wyboru – i tyle, żadnych przekąsek, ciasteczek, niczego nadającego się do zjedzenia. Lunch? Proszę bardzo ale we własnym zakresie… Dramat! Tu na około w promieniu 30 minut jazdy autobusem jest tylko strefa hotelowa, więc wszędzie Histony, Marriotty, Grand coś tam, Carribian Palace i inne takie paskudztwa…
Głodna jestem jak diabli bo sniadania oczywiście w swej roztropności nie zjadłam… nie zostaje mi nic innego jak pójść na lunch tu… No to idę…
Zjadam… ryż smażony z warzywami, dwie surówki i kosztuję każdego z wystawionych w ramach deseru ciast (kawałki są i tak maleńkie, więc nie mam wyrzutów sumienia)… cena i tak taka sama – za lunch po prostu… wypijam dwa soki pomarańczowe i oto dostaję rachunek… zostawiam tam 350 peso, czyli jakieś 75złotych… za jeden cholerny lunch… porażka jakaś… ale przynajmniej na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, że jadłam lunch w Hotelu Hilton z widokiem na plażę i szmaragdowe wody Morza Karaibskiego… :) zawsze to coś (hahaha)…

Z konferencji wychodzę po 19.00… ostatnie wystąpienie było ciekawe – o środowiskowych aspektach biofilmów.
Chłopaki nie mogą uwierzyć, że od samego rana, przez 12 godzin niemal siedziałam na wykładach… uznają, że to ciężka robota jednak :)

Mamy kolejnego współlokatora – Georg z Niemiec: też CS w drodze, reżyser i aktor teatralny… razem z Erykiem mają więc sporo do pogadania… o sztuce, wystawach, szkołach artystycznych i innych takich… :)

Siedzimy do północy gadając, a Manolo wyciąga z lodówki Żubrówkę… mówi, że to jego ulubiona wódka :) a pewnie! Za nas, za was… za Sybir i za Kawkaz … jak zawsze! :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
stary z NCL, UK
stary z NCL, UK - 2009-11-24 22:59
pijoki ;P na calym swiecie chyba podobne ;)
 
keyla
keyla - 2009-11-26 05:15
no chyba tak :D
 
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017