Geoblog.pl    keyla    Podróże    Mi Viaje de Mexico... Muy Buena Viaje... :)    Ciudad de Mexico po raz ostatni !
Zwiń mapę
2009
11
gru

Ciudad de Mexico po raz ostatni !

 
Meksyk
Meksyk, Amayuca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15203 km
 
Do Meksa docieram bezproblemowo a z dworca sprawnie odbierają mnie Piotrki. Pakuję się na tylne siedzenie, gdzieś pomiędzy Kasię, kilka dupereli i papugę. Arnold jest leciwym zmanierowanym papuciem udającym się na wakacje na wieś aby odpocząć od sąsiadów i miejskiego zaduchu :) Poważnie – jest siwy już niemal i lekko wyłysiały, nie lubi kobiet i naprawdę jedzie na wakacje do Gerarda cioci pod Cordobą w stanie Veracruz. Heh – też bym tak chciała :) Podróż jest dość nudna, jedynym ciekawym momentem jest przebijanie się przez Sierra Madre Oriental. Ciekawe góry i jeszcze ciekawsze doliny przyozdobione pofalowanymi stokami gór po drugiej stronie kotliny. Zadziwia też tempo w jakim zmienia się roślinność. Od takiej leśno-dziwnej, poprzez wybitnie górską i surową, aż po typowy dżunglowy busz palm bananowych zastąpionych jeszcze później kokosowymi. Jedno co jednoczy wszystkie miejsca to typ zabudowań – lekko niechlujny i zdawałoby się zupełnie tymczasowy. Nieporządek dookoła domostw i rozleniwione ale szczęśliwe towarzystwo mieszkańców wiosek mijanych jedna za drugą.
przystanelismy w trasie do Meridy...
POra obiadu - dla Meksykanów zawsze jest dobra pora na dwie rzeczy: na spanie i na jedzenie:)
Gerardo wybral dosc eksluzywną jak na mój gust restaurację... oblepia mnie już wilgotne, parne powietrze tropików... chłód został za górami przez które dopiero co przejechaliśmy.
Siadamy, a kelnerzy przynoszą nam menu oraz wieszaki na torebki dla mnie i drugiej Kasi...patrzymy na siebie rozbawione ale trzymamy fason. obok nas zawzięcie uwagi domaga się papug w swej wielkiej klatce. Lekko zadziwieni kelnerzy przyjmują zamówienie popatrując na kwilącego ptaka. "Rozumiem, i talerzyk owoców dla papużki"... zapisuje kelner który najdłuzej sie ostał i znika za drzwiami. Dość szybko chmarą dopadają nas akwizytorzy sprzedający węże gumowe, węże drewniane, owoce, orzechy, torebki, koszulki, plastikowe bibeloty o krzykliwych kolorach i inne nieokreślone bliżej rzeczy. W końcu dostajemy swoje talerzyki - papuć także:) Gerardo karmi go pieszczotliwie z nim rozmawiając... kelner patrzy podejrzliwie a potem szybko umyka aby uniknąć niewygodnych pytań i żądań z naszej strony.

jedziemy dalej, a nad glowami zbierać się zaczyna na burzę... dla nas byłaby to letnia burza z ciepłym ożywczym deszczem... dla nich to zimowa plucha:)

Zmęczenie daje o sobie znać i zasypiam nie wiedząc nawet kiedy. Budzę się gdy docieramy do moteliku. Jestem zaspana i pół-przytomna. W upale dającego się już odczuć klimatu strefy podzwrotnikowej. Zasypiam w kilka minut przykryta ledwie prześcieradłem i wcale z tego powodu nie narzekam…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017