Geoblog.pl    keyla    Podróże    Matros po Svalbardzku    Rasija maja...
Zwiń mapę
2010
14
cze

Rasija maja...

 
Norwegia
Norwegia, Barentsburg
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2975 km
 
Druga. Najwyższy czas na obiad. Oczywiście nie może być normalnie. Wymyśliłam placki ziemniaczane. Cała ekipa przyklasnęła pomysłowi – tym bardziej że to nie oni będą się z tym męczyć… ale co tam. Mogę raz odrobić pańszczyznę w kambuzie. Placki wychodzą pyszne choć pod koniec wychodzą mi też bokiem. Zrobiłam 3 opakowania i dno jakoś niebezpiecznie długo pozostawało zakryte ziemniaczaną surową pulpą. Szczęśliwie ostatecznie wszyscy najedli się do rozpęku a ja dosmażyła ostatnie placki i zaparzyłam sobie zielonej herbaty. Pominęłam tylko jeden, jakże istotny fragment – sama posprzątałam i pozmywałam po zaistniałym rozgardiaszu. Dla tych co mnie znają sprawa oczywista – święto narodowe trza by ogłosić! A czemuż to? A bo jeśli ja pozmywam naczynia to święto być musi. Nienawidzę chronicznie zmywania naczyń, więc wyczyn ten trza by złotymi zgłoskami wpisać w pokładowe dzienniki Czerwonej Taksówki… Zmierzamy do Barentsburga. Do jeszcze żywej rosyjskiej osady czerpiącej niegdyś z kopalni węglowych. Przed nami jeszcze kilka godzin w pełnym grzejącym nadspodziewanie mocno słońcu arktycznej nocy…

Wczesnoporannie docieramy pod osadę. Nie spodziewałam się aż tak rozbudowanego miasta! Domy – niektóre pamiętające jeszcze czasy szwedzkie… Czym jest Barenstsburg? Osadą górniczą – jak chyba wszystkie skupiska ludzkie na Svalbardzie. Założony przez Szwedów, w latach pięćdziesiątych odkupiony od nich przez Związek Radziecki. W chwili obecnej mieszka tam kilkaset osób, głównie z terenów byłego Związku Radzieckiego. Niesamowite wrażenie robi cyrylica na frontach budynków i śpiewny rosyjski język rozbrzmiewający dookoła. Domy, o których już zaczęłam mówić, są piękne – drewniane, z ozdobnymi framugami w oknach i drzwiach, czasem pomalowane a czasem nie, osmagane wiatrem i solą i arktycznym zimnem. Stare i zmęczone. Ale stoją i pewnie stać latami jeszcze będą. W kopalniach chyba już nikt nie pracuje. Jakiś czas temu zapaliło im się złoże i co dalej się z kopalniami stało – nie dowiedziałam się. Jest tu hala sportowa, z pięknym znaczkiem olimpijskim nad wejściem, jest szpital oraz hotel dla turystów. W hotelu tymże jest bar. A w barze wódka. Rosyjska oczywiście…a więc co? A więc „za nas, za was, za Sybir i za Kawkaz, za swiat dalekich gorodow, za druzij i za lubow… dawaj!” no i poszło…

Barentsburg jest dziwnym miejscem… zaniedbanym, zdawałoby się prowizorycznym, pięknym i brzydkim jednocześnie. Ma swój niekłamany urok i mam nadzieję wrócić tu jeszcze na spokojnie i z czystym duchem… dziś mój duch uciekł w popłochu i zostawił mnie na pastwę grozy polarnej. Będzie kac, oj, będzie…

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017