Geoblog.pl    keyla    Podróże    Matros po Svalbardzku    Dzień "nic"
Zwiń mapę
2010
25
cze

Dzień "nic"

 
Svalbard
Svalbard, Longyearbyen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3579 km
 
Wczoraj już nic się nie wydarzyło… dramatycznie smutne dla mnie. Zwierz spał do dziewiątej a potem się pyta czy płyniemy do opuszczonej osady (gdy już zjadł i inne takie, więc było po jedenastej…), więc powiedziałam że nie – że piję herbatę i czas iść spać. Może troszkę się zdziwił, ale co tam… ja tu jestem tylko miesiąc i nie mogę wywrócić sobie rytmu do góry nogami bo zwariuję po powrocie do domu. Staram się jak mogę zachować podział dnia i nocy, choć jest to zadanie na prawdę nie łatwe. Szczególnie, jeśli nie trzeba nic załatwiać w sklepach czy wykonywać jakichkolwiek aktywności cywilizacyjnych… Tak łatwo pomieszać wszystko zupełnie… Ale robię co mogę aby aż tak źle nie było. Wracając do tematu – nigdzie nie poszliśmy i nic nie zobaczyliśmy. Rano, rano płyniemy na brzeg i zwiedzamy. Ano zobaczymy. Zrobiło się dość zimno i Zwierz odpalił na noc ogrzewnicę naftową… I to było najprawdopodobniej posuniecie decydujące o dniu dzisiejszym. Budzik zadzwonił zgodnie z umową o ósmej. Ledwo go usłyszałam, wyłączyłam i półprzytomna zasnęłam spowrotem… nie byłam w stanie się wybudzić, przez te kilka chwil poczułam tak silny ból głowy, że zasnąć chciałam jak najszybciej… Udało się. Wybudzałam się i zasypiałam kilkukrotnie aż nadeszła pierwsza… nie mogłam już wyleżeć, a ból głowy dokuczał okrutnie… bolały mnie nawet zęby i szczęki… zupełnie jakbym je całą noc zaciskała bardzo mocno… Ogarnęłam się i wstawiłam wodę na herbatę… Zwierz nadal śpi… zaczyna mnie zastanawiać jak to jest, że niektórzy mogą spać bez końca… Bo on na pewno do takich osób należy… A może powinien sobie jakieś badania zrobić – może to problem braku jakiegoś pierwiastka czy czegoś w organizmie?... przecież spał wczoraj do dziewiątej a teraz śpi znów do pierwszej… gdybym nie budziła go natrętnie ciekawe ile godzin jeszcze by spał….
Ze zwiedzania już nici… trochę jestem rozczarowana bo nic nie układa się dobrze… głowa pulsuje bólem i denerwuje okrutnie. Fala na wodzie chyba i tak uniemożliwiała by pontonowy desant na plażę. Co za dół… nudzę się na tym cholernym blaszaku… jeśli mam być szczera. Zwierz obiecuje, że w niedzielę, czekając na klientów na pewno pozwiedzamy… Ale jakoś nie mam już pewności. Płyniemy do Longier. Woda nie jest wzburzona bardzo, ale jest spory rozkołys… buja nami la lewo i prawo jak wańką-wstańką, trzeba zabezpieczać niemal wszystkie sprzęty aby nie zaczęły wędrówki ludów po wnętrzu Taksówki. W końcu dopływamy. Przez radio informacja, że nie ma dla nas miejsca w porcie. Wspaniale… stajemy na kotwicy i tyle. Na lądzie kilka spraw do załatwienia. Zrzucamy ponton i wióra. Nieśmiało pytam Zwierza czy da mi czasem poprowadzić ponton… w końcu ćwiczyć trzeba, a patent powinien się na coś przydać… bez słowa przesiada się i prosi abym się przypominała bo on z przyzwyczajenia prowadzi bo zawsze prowadził tu ponton. Zgadzam się i przejmuję ster. Maleńki, pięcio-konny silnik prowadzi się spokojnie. Mocny to on nie jest, ale chyba wystarcza na potrzeby tutejsze. Królik dobrotliwie nam oferuje pomoc. Jedziemy na kamping po cargo najbliższych klientów. I tu kolejne rozczarowanie. Carga nie ma. Jest północ. Na lotnisko po wysłaną kuchenkę też nie ma co iść bo to nie pora na odbieranie paczek. Nie będzie miał kto jej nam wydać. Wracamy jak niepyszni do mariny. Upragniony prysznic! Cudownie! Pranie się pierze, ja się piorę i to najjaśniejszy punkt dnia.
Trochę mi smutno, że nic ale to nic się dziś nie wydarzyło… wiem, takie dni czasem też są potrzebne, ale ja chyba zbyt przywykłam do tego że coś się dzieje… inaczej czuję, że czas i życie uciekają mi między palcami… szczególnie na wyjazdach… tu powinno wszystko grać na maksymalnych obrotach… wtedy czułabym się spełniona… gdy jest spokojnie, gdy nic się nie dzieje – coś umyka… czuję się, jakbym marnowała dany mi tu czas… a nie mam go za wiele przecież…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
BPE
BPE - 2010-07-03 22:51
No nie !!! Żegluje sobie po Spicku....i mówi, że nic się nie dzieje - kobieto - bluźnisz .......też bym chciała, żeby się tak nic nie działo !!!
 
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017