Znów złapałam na chwilę zasięg telefoniczny. Szybkie telefony do najbliższych i sms-y do przyjaciół. Cholerka, niby takie tanie (zaledwie 57 groszy za sms), ale i tak z konta pieniążki nie tyle znikają ile są odsysane… no cóż… teraz pięć dni bez zasięgu znów więc telefon odpocznie:) Po radosnym podziwianiu lodowców grupa zaczyna się buntowniczo dopominać obiadu. Wszystko już niemal gotowe, zapachy z kambuza pobudzają ślinianki wszystkich – nawet moje (bo mam zupę krem z kurek z ryżem) i w związku z tym wypatrujemy tego obiadu z wytęsknieniem. Pogoda iście hawajska. W związku z tym mamy mały piknik: zjadamy na świeżym powietrzu, w rufowej części pokładu. Jest niesamowicie. Chyba muszę częściej jeść na świeżym powietrzu! Dziś jest tak ciepło, że chodzę tylko w termoaktywnych getrach i bluzie. Sandałki na nogach i jest super! Naprawdę czuję, że jest lato… a w Trójmieście ponoć trzydzieści stopni… ja mam 15 i jest mi ciepło… :)
Śmigamy do Bellsundu… po obiedzie kawki, herbatki, a po tym przerywniku kulturalnym już tylko drzemka zostaje… w końcu już niemal siódma! Goście pokładają się zmęczeni i zasypiają niemal natychmiast. Z pokładu zaczyna ich wyganiać mgła i wilgoć – która oczywiście spotkała nas tuż po wyjściu z Isfjordu… Co za cholera – czy ona tu zawsze siedzi i czyha na nas? Czy też tylko przypadkiem zawsze ja w nią trafiam?
W Bellsundzie w miejscu desantu na ląd mamy być około trzeciej… ciekawe, czy będziemy w stanie zobaczyć jeszcze coś czy już tylko tą szarość pełną wilgoci?...
Zaczynam rozpatrywać opcję malutkiej niewinnej drzemki… :)
Malutka niewinna drzemka trwała niecałą godzinę. Trudno – dobre i to! Potem zaczyna się moja wachta. Upiekłam dwa ciasta bananowe, bo bananki już chciały z krzykiem uciekać za burtę. A tak przynajmniej przydały się na coś! po trzech godzinach budzę Zwierza bo już czas na przejście na manuala z autopilota. O piątej przeprowadzamy desant belgów i obieramy kierunek Calypsobyen po drugiej stronie fiordu. O ósmej kotwiczymy. w końcu następuje wyczekana przez nas chwila: można iść spać! jestem rozleniwiona i marzę tylko o tym aby przyjąć pozycję horyzontalną i odpłynąć w niebyt… marzenia senne dopadają mnie radośnie zanim jeszcze zdążę dobrze pomyśleć co chciałabym aby mi się przyśniło…