Geoblog.pl    keyla    Podróże    Matros po Svalbardzku    Belgijski przyczółek II
Zwiń mapę
2010
28
cze

Belgijski przyczółek II

 
Svalbard
Svalbard, Calypsobyen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3728 km
 
Znów złapałam na chwilę zasięg telefoniczny. Szybkie telefony do najbliższych i sms-y do przyjaciół. Cholerka, niby takie tanie (zaledwie 57 groszy za sms), ale i tak z konta pieniążki nie tyle znikają ile są odsysane… no cóż… teraz pięć dni bez zasięgu znów więc telefon odpocznie:) Po radosnym podziwianiu lodowców grupa zaczyna się buntowniczo dopominać obiadu. Wszystko już niemal gotowe, zapachy z kambuza pobudzają ślinianki wszystkich – nawet moje (bo mam zupę krem z kurek z ryżem) i w związku z tym wypatrujemy tego obiadu z wytęsknieniem. Pogoda iście hawajska. W związku z tym mamy mały piknik: zjadamy na świeżym powietrzu, w rufowej części pokładu. Jest niesamowicie. Chyba muszę częściej jeść na świeżym powietrzu! Dziś jest tak ciepło, że chodzę tylko w termoaktywnych getrach i bluzie. Sandałki na nogach i jest super! Naprawdę czuję, że jest lato… a w Trójmieście ponoć trzydzieści stopni… ja mam 15 i jest mi ciepło… :)
Śmigamy do Bellsundu… po obiedzie kawki, herbatki, a po tym przerywniku kulturalnym już tylko drzemka zostaje… w końcu już niemal siódma! Goście pokładają się zmęczeni i zasypiają niemal natychmiast. Z pokładu zaczyna ich wyganiać mgła i wilgoć – która oczywiście spotkała nas tuż po wyjściu z Isfjordu… Co za cholera – czy ona tu zawsze siedzi i czyha na nas? Czy też tylko przypadkiem zawsze ja w nią trafiam?
W Bellsundzie w miejscu desantu na ląd mamy być około trzeciej… ciekawe, czy będziemy w stanie zobaczyć jeszcze coś czy już tylko tą szarość pełną wilgoci?...
Zaczynam rozpatrywać opcję malutkiej niewinnej drzemki… :)
Malutka niewinna drzemka trwała niecałą godzinę. Trudno – dobre i to! Potem zaczyna się moja wachta. Upiekłam dwa ciasta bananowe, bo bananki już chciały z krzykiem uciekać za burtę. A tak przynajmniej przydały się na coś! po trzech godzinach budzę Zwierza bo już czas na przejście na manuala z autopilota. O piątej przeprowadzamy desant belgów i obieramy kierunek Calypsobyen po drugiej stronie fiordu. O ósmej kotwiczymy. w końcu następuje wyczekana przez nas chwila: można iść spać! jestem rozleniwiona i marzę tylko o tym aby przyjąć pozycję horyzontalną i odpłynąć w niebyt… marzenia senne dopadają mnie radośnie zanim jeszcze zdążę dobrze pomyśleć co chciałabym aby mi się przyśniło…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017