Geoblog.pl    keyla    Podróże    Matros po Svalbardzku    Magia we mgle
Zwiń mapę
2010
29
cze

Magia we mgle

 
Svalbard
Svalbard, Calypsobyen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3728 km
 
dzień rozpoczyna się przed trzecią. Wyspałam się przez te siedem godzin i mogę teraz myśleć jasno i działać sprawnie. Na śniadanie, czyli na obiad, pochłonęłam resztę zupy kurkowej z groszkiem ptysiowym. Pychota! zbieramy się do odwiedzenia polskiej bazy, która przysiadła spokojnie na brzegu i drewnianymi zabudowaniami przygląda nam się ciekawie. Jesteśmy niemal gotowi. Mgła zalega nisko, ograniczając widoczność niemal do wyciągniętej ręki. Z szarości rozlewającej się po wodach fiordu dochodzi nas ciche, jednostajne „pfyyfff”… na wiele głosów. Z szarych tumanów nie dobiega nic poza tym zastanawiającym „pfyyfff”… jedno po drugim, trochę bliżej, trochę dalej… „pfyyfff, pfyyfff… pyyfff…” Z szarości otulającej szczelnie otoczenie wyłaniają się w końcu pfyfające sylwetki. Białe, przewalające się pomiędzy falami, błyszczące od wody cielska… stado co najmniej dwudziestu magicznych stworzeń przemierza fiord w kierunku jego ujścia. Pochłonięte swoją wędrówką nie zwracają za bardzo na pozostałych… Czuję wzruszenie chwytające mnie za gardło… Biełuchy… peleton rozciąga się na kilkaset metrów… „pfyyfff” po lewej, „pfyyf” po prawej… ich grzbiety to wynurzają się to chowają w zimnej wodzie, niezmordowanie sunąc w kierunku ujścia fiordu. Zastanawiam się, gdzie się im tak spieszy… jakie sprawy ma do załatwienia ta gromadka jednych z najbardziej niesamowitych stworzeń jakie do tej pory spotkałam. Przypominam sobie jak kilka lat temu pierwszy raz spotkałam je w Hornsundzie – gdy zaciekawione naszym pontonem otoczyły nas i przyglądały się ciekawie dwunożnym dziwakom w gumowej wannie na wodzie. Teraz znów je spotykam. Są dalej i absolutnie nie przejawiają zainteresowania naszą Taksówką. Pochłonięte swoimi sprawami i celem, który sobie obrały tną wodę w jednym, jedynym kierunku – przed siebie. Ciekawe, jaki jest ten cel? Co w ogóle siedzi w tych białych łbach pfyfających nosami na czole? nie mam szans się tego dowiedzieć. Dostojne jasne cielska znikają w szarościach mgły, a ja zamyślona nadal jestem gdzieś z nimi, pomiędzy falami i zrywającymi się przepłoszonymi alczykami. To była dla mnie piękna chwila. Może jestem durna, że poruszają mnie takie momenty i że to właśnie one wyznaczają dla mnie jakość dnia. Trudno. Pewnie do końca już dziś będę lekko zakręcona i zachwycona tym spotkaniem. W Calypso witają nas gorącą herbatą i obiadem. Ja przezornie – nie chcąc robić kłopotu swoim wegetarianizmem zjadłam na pokładzie. Więc wypijam sobie herbatkę. Za to przyniesione przez nas ciasto wzbudziło zaciekawienie i zachwyt. Nie codziennie mają tu takie delicje. Ciasto może nie jest najpyszniejsze na świecie, ale jest ciastem, samorodnym, wypieczonym. I to się liczy! Siedzimy do dwunastej, rozmawiając, wspominając, śmiejąc się, słuchając muzyki i Kabaretu Dudek. Ja pozwalam sobie na szaleństwo i kąpię się pod tutejszym pompowym prysznicem. Zbiornik z pompką połączony jest dość żartobliwie z regularną słuchawką prysznicową. Wygląda to obłędnie dość. Z brodzika przez okno przyglądam się płatom śniegu i uśmiecham się radośnie. Pięknie tu jest. I Ta chwila jest dla mnie piękna… kiedy znów będę miała okazję rozkoszować się ciepłą wodą parującą ze mnie, gdy powietrze ma jakieś 10-15 stopni? Patrząc na dodatek przez okno na piętrzące się na drugim brzegu fiordu szczyty pokryte srebrzystym śniegiem? Jest mi cudownie. Gorąca woda rozgrzewa i orzeźwia. Przyglądam się swoim nogom – kolory tęczy na łydkach i udach nadal rozlewają się dość zamaszyście. Tu coś znika, tu właśnie wyłazi a gdzieś jeszcze indziej ma moment kwitnienia… siniak na siniaku… po wyrżnięciu w próg u Królika siniak rozlał mi się zarówno pod jak i nad palcami. Dziwne… Coś musiało nieźle tam pęknąć…trudno, życie – życia nie oszukasz… :)
Zostaję na noc w bazie. Pierwsy raz od ponad dwóch tygodni będę spała w łóżku… ciekawie będzie, tym bardziej że nie będzie nic a nic kołysać… czy ja zasnę??? … Mam nadzieję, że tak… zakopuję się w śpiwór i przykrywam kocem. Mój ciepły śpiworek został w Taksówce więc posiłkuję się tutejszym… Mgła delikatnie się podnosi – jest szansa, że jutro może będzie lepiej?...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017