Sobota to czas relaksu. No i ślubu jednego z latających. W związku z tym pierwszy raz w życiu odwiedzam Wadowice. Obserwacje poczynione przy pierwszym grupowym spotkaniu z glajciarzami: glajciarze się wyróżniają:) Litościwie na weselu zebrano ich do kupy i posadzono w jednym końcu stołu. A i tak znaczną część czasu siedzieli na zewnątrz patrząc na okoliczne górki i dyskutując zawzięcie na temat budującego się na horyzoncie CB-ka, omawiając możliwości latania tu i teraz, ciesząc się otaczającym pięknem lub po prostu wspominając dawne rozlatane historie…Jednym słowem – odstawali od reszty weselników. A na dodatek ledwo wytrzymali do oczepin… No, niektórzy nawet zmyli się szybciej w stylu angielskim. Reszta wyczekała aż Ona rzuciła welon, On rzucił krawat… no i wióra – do domku spać bo jutro będziemy wstawać na latanie :)