Geoblog.pl    keyla    Podróże    Uskrzydlony Beskid    pierwsze zloty :)
Zwiń mapę
2010
10
sie

pierwsze zloty :)

 
Polska
Polska, Szczyrk
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 669 km
 
Wtorkowy poranek za to z założenia miał być już treningowy. Senność odpadła ode mnie jak tylko zwoje w mózgu zaskoczyły, że zaraz będzie Wapiennik… tak wiem, ośla łączka, szkolny pagórek… ale dla mnie na razie i tak to pełnia szczęścia! To już na zupełnie poważnie będzie przecież…będę miała radio i pagór konkretniejszy… W Kczewie to wszystko takie mniejsze… nawet pokrzykiwania Mikołaja docierały tam do mnie bez kłopotu mimo braku radia… a tu… tu prawdziwa góra będzie!!! Okazało się, że tutejsza szkoła ma kurs właśnie, ale pozwolili nam wespół zająć pagór. Dostrzegłam rządek „kalafiorków” na nogach tuptających mozolnie na górę. Uśmiech oplótł mi chyba całą głowę i zawinął się wokół uszu, gdy tylko dotarło do mnie, że ja za chwilę też tak będę… Wdrapaliśmy się lekko zasapani do linii krzaków. Niespodziewanie dla siebie czułam się speszona i onieśmielona. Do tej pory w Kczewie zawsze byłam sama. Świadomość, że ktoś będzie przyglądał się moim potyczkom z Rebelem i grawitacją lekko ścina. Po jakimś czasie większość tutejszych Pisklaków już na dole, a ten jeden który po dłuższym czasie wyplątał się w końcu z krzaków został również wyekspediowany w powietrze. Na górze zostali tylko tutejsi instruktorzy. Nie znam ich. Mikołaj poszedł na lądowisko, co spowodowało jeszcze większy niepokój. Przy nim czułam się pewnie. A teraz go nie ma. Z resztą zastanawiało mnie to już od dawna: czy będę w stanie zrobić cokolwiek bez niego? Od początku przecież sprawdzał czy wszystko zrobiłam dobrze i czy na pewno jestem gotowa do startu… a tu teraz sama? Pokrzykiwania Krzyśka (tutejszego instruktora) docierały do mnie lekko wygłuszone. Mikołaj trzeszczał w radiu. Gdy czułam się gotowa zaczęłam rozbieg. Rebel szedł lekko, ale ściągał na prawo. Piekło i szatani! W radiu usłyszałam „biegnij pod skrzydło!” Cholera jasna, biegnę przecież… ale stres i spięcie zrobiły swoje… jakoś udało się oderwać ledwo co, ale po kilku metrach skrzydło zgasło… jakby ktoś zdusił je gigantyczną ręką… Do stu par beczek pełnych zgniłych śledzi!!! Rebel poszedł przede mnie i delikatnie złożył się na krzakach. Ja mniej delikatnie złożyłam się na jeżynach… zaczęłam gramolić się do pionu i czekałam na słowa Mikołaja… co bolało najbardziej w tej chwili? Obawa… obawa, że usłyszę „jesteś beznadziejna i nie nadajesz się do tego… daj sobie spokój…” chyba bym umarła… tym spieszniej zebrałam się do kupy, dając znać że nic mi nie jest a skrzydło ładnie położone i nawet niezbyt splątane. Patrzyłam w oczy Mikołaja czekając na to co powie… chyba nawet wstrzymywałam oddech… cholera, a przecież to nie było trudne… czuję wstyd, że nie dałam rady… Ale ku mojej ogromnej radości słyszę tylko troskę, czy nic mi się nie stało. Jasne że nie! Dowiaduję się też, że Krzysiek ponoć wołał za mną coś… ale niestety w kasku i w odległości pewnej nie słyszałam nic a nic… pierwsze pytanie jakie miałam śmiałość zadać oczywiście brzmi „no to co zrobiłam nie tak?”…”Nie skorygowałaś lewą sterówką”… „yhm…będę pamiętać na drugi raz”. Szybko uporaliśmy się z przygotowaniem do kolejnej próby. Czuję bicie serca. „Rebelku, pomóż mi proszę…” szepnęłam do błękitnego skrzydła i ruszyłam w dół ile sił w nogach. Bez trudu wyciągnęłam skrzydło nad głową i z radością rozsadzającą każdą komórkę ciała poczułam TEN moment… oderwanie… Ha!!! Powietrze!! Powietrze otaczało mnie zewsząd, a drzewa malały…usłyszałam głos Mikołaja „zakręcaj w lewo…” trzymałam sterówki, pierwszy raz czując jaki opór stawiają, czując naprawdę siłę powietrza… aż krzyczeć mi się chciało ze szczęścia… było tak jak w moim śnie… wolna, wolna, wolna…!!! Czyżbym naprawdę w końcu się odnalazła?... lądowanie nie sprawiło mi większych problemów choć tak bardzo chciałabym jeszcze zostać w powietrzu… ale nic to… złożyłam szybko Rebelka dziękując mu za pomoc i nadal uskrzydlona wdrapałam się do Mikołaja. Niemal w biegu zaczęłam rozkładać sprzęt od nowa, nie mogąc doczekać się kolejnego lotu… zlotu – poprawiłby mnie pewnie ktoś kto już lata, ale nie miało to teraz dla mnie znaczenia. Leciałam! Ja naprawdę leciałam! Dziś już nic nie było w stanie zdusić tej radości wypełniającej serce… Udało się polecieć jeszcze tylko raz. Znów wypełniała mnie euforia, ściekając wraz z potem po rozgrzanej wysiłkiem i emocjami skórze… Potem zaczęła się terma. Dla mnie to jeszcze za wcześnie aby próbować się z takimi warunkami … za to dla Mikołaja to wymarzony moment. Kolejna nauka dla mnie: dla każdego glajciarza terma właśnie jest tym na co czekają… Na Skrzyczne dotarliśmy dość sprawnie i przyznam, że trochę zazdrość mnie ogarnęła, gdy dla mnie Mikołaj kupił bilet na wyciąg w dwie strony, a dla siebie tylko wjazd na górę… „zobaczysz… też będę kiedyś kupowała bilety tylko na wjazd…” „Ale oczywiście że tak będzie!” odpowiada Mikołaj co dodaje mi trochę pewności siebie… Czas na wyciągu oczywiście nie poszedł na zmarnowanie. Dowiedziałam się jakie są tu zasady latania, którędy do lądowiska… z której strony co się omija… czyli, że kiedyś naprawdę też tu będę latać według Mikołaja! A jeśli on w to wierzy to ja tym bardziej:) na startowisku kilku innych glajciarzy tak jak i Mikołaj postanowiło oderwać się od rzeczywistości. No i oczywiście tłumek gapiów. Są też Pisklaki z Wapiennika. W powietrzu szalał ich mentor, czyli Krzysiek wyczyniając dzikie akro-harce…To tak można???... patrzyłam zafascynowana… nie sądziłam że można w powietrzu czuć aż taką swobodę… miałam wrażenie, że Krzysiek i jego skrzydło tańczą… idealnie dograna para… zrozumienie każdego ruchu partnera i wyczucie jaki krok będzie następny… piękno… znów doświadczałam piękna. Mikołaj w międzyczasie przygotował się do startu. Pogoda jednak nie wymarzona, ale na klasyka powinno wystarczyć. Poprzednicy mieli zmienne szczęście. Niektórzy znajdowali kominy czy bąble, a inni niestety nie… bardzo pozytywne było to, że jeśli komuś się udało znaleźć wymarzony strumień do góry, od razu przez radio podawał informację żeby i inni skorzystali. Solidarność skrzydlatych. Dużo dobrej energii. Podoba mi się. Patrzyłam na Mikołaja i pierwszy raz od kiedy go znam widziałam ten jedyny w swoim rodzaju błysk w jego oczach. Radość. Bezgraniczna radość. Cóż więcej powiedzieć… patrzyłam jak zahipnotyzowana… rozbieg, delikatne opadanie, a potem to najcudowniejsze: wznoszenie i pokonywanie przestrzeni… Smok… ognisty Smok rozpostarł skrzydła i poszybował ku słońcu… mój sen… teraz myślę, że to nie tylko mój sen, że ja go tak na prawdę z kimś podzieliłam…
Tego dnia nie udało się długo polatać. Pół godziny później Smok był już na lądowisku. Ale mimo to w głosie, który słyszałam przez radio było tyle radości… i tym razem doskonale rozumiałam dlaczego… Wróciliśmy jeszcze na Wapiennik, ale niestety – tym razem nic nie wskórałam: słaby wiatr na dodatek nie z tego kierunku… dwie nieudane próby… smutno mi trochę, ale trudno… radości z pierwszych samodzielnych (z)lotów nie jest w stanie nic zdławić… nawet to, że teraz tym bardziej będę tęsknić do swojego snu… Przyroda postanowiła dodać mi otuchy. Zaprezentowała tak niesamowity teatr światła i cieni, kolorów i kształtów, że zapomniałam na moment o wszystkim… Zachód słońca jak z baśni… ale ja przecież znalazłam się w baśni… obok mnie kroczył Smok, a rozpalone feerią barw niebo otulało ognistym welonem Skrzyczne… staliśmy na łące w niemym zapatrzeniu… Oto żegna nas Beskid…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (33)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2011-05-11 10:03
Przepiekna gama barw i fajnie uchwycone momenty.
 
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017