Powrót był niespodziewanie spokojny, nudny wręcz niemal... wypełniony urywanym snem. Sen z kolei pełen był przestrzeni i latania...
W czwartek wczesnym popołudniem każdy z nas był już u siebie... Choć ja myślami byłam nadal tam... i chyba nadal trochę jestem.
Przeglądam zdjęcia i filmy.
Uśmiecham się do siebie, a wspomnienia same przychodzą i proszą, żeby pogłaskać je i za uchem podrapać ... podczas gdy one wpatrzone we mnie snują cicha swe historie...