Geoblog.pl    keyla    Podróże    Parałejting po Ukraińsku    Oczekiwanie ...
Zwiń mapę
2017
25
cze

Oczekiwanie ...

 
Ukraina
Ukraina, Pilipets
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 737 km
 
Po dotarciu na miejsce wieczorkiem okazało się że reszta ekipy już tylko na nas czekała. Któż to jest, ta reszta? Ano na pierwszym miejscu trza by wymienić Ankę Skakankę – szalone dziewczę które zmienia plany z częstotliwością uderzeń serca ryjówki. Skakanka pochodzi z Sopotu – tak, naszego Trójmiejskiego – i miała z nami jechać. Ale jej się potem umyśliło inaczej i pojechała pociągami, autobusami, na piechotę i samochodami z kolegami. My mieliśmy miejsca więcej na relaks. I też dobrze. W kolejności są też chłopaki z Nowego nad Wisłą, którym niestety też wykruszyło z kompani przesympatyczne dziewczę i to w dzień przed wyjazdem. Nowych jest trzech i są bardzo szybko adaptującą się do warunków ukraińskich drużyną. Jest też silna ekipa z południa i to zarówno z okolic Krakowskich jak i Żywieckich. Jest nawet jeden doktor internista z Częstochowy. Łącznie jest całkiem silna reprezentacja Polski, a jak dojedzie w poniedziałek Zbyszko, to będzie nas nawet czternaście osób.

Niestety niedzielny poranek nie przyniósł wielkiej radości. Część ludzi natchniona i jakoś przekonana do słów Mykoly – czyli organizatora pojechała na górę. Jak się okazało – po to tylko aby posiedzieć w pizgającym wietrze, opatulając się w coraz to nowe wynajdowane w zakamarkach uprzęży i plecaków ubrań, o których już dawno myśleli, że powinni je po zimie wypakować. A co robiła ekipa nadmorska – z wyłączeniem oczywiście Skakanki która kurcgalopem pognała na szczyt? Ano relaksowaliśmy się niespiesznie. Nic nie trzeba było robić. Pierwszy raz od bardzo dawna. Telefon polski nadal włączony – choć w sumie nie wiem po co, bo ceny tu takie że i tak nie odbiorę. Pogoda pod psem, pogarsza się coraz bardziej. Rybki dodane na cały tydzień, internet nie działa, więc poczty nie ma jak sprawdzić. Naprawdę nie pozostało nic innego – tylko relaks. Ekipa nadwiślańska oraz południowa pomagały dość sprawnie w relaksowaniu się – tutejsze wino, piwo i wódka spotkały się z szerokim uznaniem naszej polskiej komisji kiperskiej. Dzień mijał. Dobrze, że miałam skrzypce. Granie pomagało w wymawianiu się od picia. Dzięki temu nie podzieliłam losu niektórych kolegów, którzy niestety nie umieli grać… Dla wszystkich smutną wiadomością okazał się fakt, że jutro pogoda wcale lepsza nie będzie… W sobotę nastąpiło takoż oficjalne otwarcie gdzie podniesione zostały flagi Ukrainy i Stowarzyszenia Paralotniowego organizującego, odśpiewany został hymn Ukrainy, były przemowy i bicie braw… a potem znów było sało i wódka, wina, piwa i kwas chlebowy… No ponoć jutro przecież pogody nie będzie… Były więc w noc płynące opowieści, wspomnienia, rozmowy, toasty i nieodzowne „Do zemi, na serc, i ticheńko ticheńo jak… żaa-chnioom!!!!!” czyli nieustające zawołanie tutejszych do kieliszka. Było też trochę muzyki. Ale była świadomość, że przecież jutro lepiej nie będzie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017