Nocleg u wujaszka panny młodej, co się wziął i wyemigrował lata temu.
Wujaszek ma kota...persa znaczy się...który wygląda jakby w młodości po wielokroć zderzał się z szybą od drzwi balkonowych... dowiaduję się ze się nie znam - i że persy tak mają i ze wcale nie są spłaszczone...
Pers ma jeszcze jedną ciekawą przypadłość... ma depresję... kilka dni wcześniej "państwo" go zgolili do skóry bo mu się kołtuny robiły w sierści...
i teraz siedzi biedak z łbem wciśniętym w fotel tak, że tylko zad łysy i ogon kudłaty wystają...myśli że go nie ma... ;)
Ponoć i tak dobrze bo jego współtowarzysz tylko nocą jak światła zgasną zza szafy się na żer do misek udaje...
I tak dopóty, dopóki bidulom sierść nie odrośnie...
Długo w noc toczą się rozmowy i opowiadania a jutro ruszamy dalej...do Kraju Szkockiej...Szkotów znaczy ;)