No i dokonałam tego!
mój podróżny pech spłatał mi figla a ja mu w tym pomogłam jak tylko mogłam...
kolega mówi: "spokojnie, dojedziemy szybciutko...sprawdziłem nawet tramwaje jeżdżą...wiec korków unikniemy!!!..."
O naiwności...
Tramwaje owszem, jadą na dzielnicę Okęcie...która ma się tak do lotniska jak... Grochów do grochówki... podobnie brzmią i ... tyle...
lotnisko zamajaczyło gdzieś w oddali po lewej i wiedziałam już że pozamiatane...
najpierw tramwaje nie przyjeżdżały bo się zakorkowały... bo jednej się rozsypał i zatarasował tory...
potem okazało się że to jednak nie tak blisko i tak hop-siup...
a na koniec ta pomyłka...
na odprawę dotarliśmy o 10.27... o 3 minuty za późno...
i po sprawie...
co zrobić? ano idziemy się dowiadywać...jedyna opcja: dopłacić niemal tysiaka i do Rosji przez...Monachium...
jak się nie da inaczej to się nie da...
uderzy po kieszeni...
jakimś dziwnym trafem nawet się nie zdenerwowałam...tylko te 6 godzin na warszawskim lotnisku mnie wyprowadza lekko z równowagi...