Zadziwiające jest dla mnie to, że czasem całkiem niespodziewanie ktoś staje ci się bardziej bliski i to z przypadkowego zbiegu okoliczności...
Mam kuzyna który w ramach swojej pracy wylądował w okolicach marca (czy jakoś tam) w Afganistanie, a konkretnie w Ghazni... on od początku niemal powstania całego pomysłu wiedział że wybieram się w tamte strony... skwitował to zdaniem "wiedziałem że mam kuzyneczkę nie od parady" :D
I niespodziewanie ale baardzo pozytywnie okazało się, że zdecydownie więcej zaczęliśmy ze sobą rozmawiać - co prawda przez internet bo inaczej to ciężko, ale zawsze!
WYpytywałam trochę o to jak tam jest, żeby oswoić się i sobie miejsce i przesiać informacje sprzedawane nam tak jednokerunkowo przez media...
Potem, już będąc na miejscu opowiadałąm o tym co u mnie i jak jest w Kabulu i miejschac które udało mi się zobaczyć. Wymienialiśmy się poglądami i spostrzeżeniami, historyjkami mniej lub bardziej wesołymi - oczywiście Sławek miał ich znacznie więcej bo siedział dłużej i w towarzystwie kolegów w bazie wojskowej zawsze znacznie więcej się dzieje :)
A oprócz tego dowiedziałam się, że nawet sporo jego znajomych dowiedziało się o moim istnieniu i - mimo że mają kobiety tam u siebie pracujące tak jak i oni w wojsku lub w służbach cywilnych - jakoś tak wspierali mnie duchowo i trzymali kciuki za powodzenie tej mojej wyprawy naukowo-fotograficzno-szwędalskiej :)
Ciekawe czy myślą że jestem normalna :D
Sławku - ślicznie ci dziękuję za wszystkie te rozmowy, przykazania na co mam zwracać uwagę, czego nie robić i jak się odnaleźć w różnych sytuacjach! Na szczęście większość twoich uwag nie musiała zostać sprawdzona w życiu codziennym :)
Mam nadzieję że u was będzie też coraz spokojniej i że wszyscy spokojnie wrócicie sobie do domków! pozdrów chłopaków i mam nadzieję że do zobaczenia!
hihihi - może kiedyś u was :D
pozdrawiam was serdecznie i mam nadzieję że wasze wsparcie nie opuści mnie i w następnych wyjazdach!!!!