Wstałysmy leniwie. Mimo pobitego rkordu, zaśniecie nie sprawiło nam najmniejszego problemu. Już będąc w odwiedzinach i Pati i Mathiasa czułyśmy senność tym bardziej denerwującą, że przecież nie miałyśmy prawa czuć się zmęczone! A na dodatek u nich obżarłyśmy się znów nieprzyzwoicie… ale co robić jak oni tak dobrze gotują i to tak smaczne rzeczy! U sióstr tradycyjnie było pranie, kąpanie z namakaniem i jak zwykle sprawiło to niewymowną radość, jakiej w warunkach normalnych i domowych nigdy się nie odczuwa…
Poranek, szybko zjedzone śniadanie, i już czas ruszać… No to wyruszamy!
Wyjeżdżamy z Tromso! Nie ten zjazd na rondzie i znów wjeżdzamy droga na centrum… tyle, że przez tunel jakiś… a w tunelu niespodzianka… pod ziemią, w skale… jest rondo!!! Wybieramy drogę na E8… jedziemy, jedziemy… wylądowałyśmy w centrum… hmmm… no to znów zjazd przez most i znów coś poknociłyśmy… po raz drugi wjeżdżamy do tego samego tunelu:) i znów rondo i znów centrum. Most po raz trzeci i kolejny raz n tym samym rozjeździe. Tym razem jesteśmy sprytne i jedziemy w inną stronę! I ta właśnie okazuje się słuszna i jedyna właściwa!!! :)