Geoblog.pl    keyla    Podróże    Kvinners Nordiske Expedisjon 2009    Najbardziej nijaki dzień wyjazdu
Zwiń mapę
2009
25
sie

Najbardziej nijaki dzień wyjazdu

 
Finlandia
Finlandia, Vestlax
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6538 km
 
Olałam poranne zagadki… było szaro i poprzez majaczące drzewa zobaczyłam za dużo domów. Tak więc pospałam aż do 8.00… Południowa Finlandia jakoś nie nastraja do zrywania się o świcie… jest tu bardzo rolniczo i tłoczno… szkoda… Na pewno można też znaleźć fajne miejsca, ale też trzeba wiedzieć gdzie ich szukać… a ja nie wiem:( Tak więc fotograficznie ostatnio czuję głód i niezaspokojenie graniczące z rozczarowaniem. Co robić… życie… Jedziemy dalej i śniadanie zjadamy gdzieś w promieniach słońca bo namiot wymaga suszenia – tropik nam od środka zaparował i trza go doprowadzić do porządku. Oczywiście przy miłym jeziorku, rozciągającym się po jednej jak i po drugiej stronie drogi… Po śniadanku decydujemy się na kąpiel! Tym razem obie… i tym razem to ja jestem szybsza i poganiam Justynkę! Woda po prostu cieplejsza jakoś chyba:) Pływanie odpręża, a chłód wody odświeża i pobudza do życia… czuję się pełna energii… teraz to możemy jechać dalej! Snujemy się w okolicach nie dalszych niż 100 km od Turku… trochę tu, trochę tam… Rzecz jasna zatrzymujemy się i zbieramy jagody… Tyle się ich tu nawcinamy! I dobrze! Pewnie jak wrócimy do domu to już będzie po sezonie u nas… i znów kolacja będzie owocowa! W sumie dzień nam mija na niczym konkretnym. Jedyne co godne zapamiętania to fakt, że pobijamy dziś rekord posługiwania się barkami. Aż trzykrotnie! Z tego dwa razy tą samą tylko w przeciwnych kierunkach, jakieś pół godziny po sobie… pan obsługujący chyba się na nas dziwnie patrzył… no bo czegóż dwie baby mogą chcieć na końcu świata, skoro prom na wyspę już odjechał (pół godziny temu) i nie ma tam nic kompletnie, szczególnie dla obcokrajowców!?... problemem znów ciążącym już po godzinie jest znalezienie noclegu. Podejrzewałam, że będzie to dramat na południu kraju. Ale nie sądziłam, że aż tak duży… za to w ramach pocieszenia chyba przez drogę przebiega nam przepiórka, za którą po chwili podąża stadko młodych, mniejszych od mamy kulek… a ja oczywiście nie zdążyłam zrobić zdjęcia, byłyśmy na zakręcie, w środku lasu na drodze, nie ma gdzie zjechać i akurat gdy udało się poskładać sprzęt zza zakrętu wyjechali dwaj pieprzeni młodociani rowerzyści i mi moje ptaszki spłoszyli! Piekło i szatani! I zamiast pocieszenia był nerw na gówniarzy i złe złożenie się czasu i wydarzeń… choć i tak cieszę się, że udało mi się je zobaczyć! Snujemy się i nic z tego nie wynika. Dziś jest chyba jakiś zły dzień… Próbujemy dojechać do miejscowości Soderlangvik – niestety z nieznanych przyczyn bezskutecznie…mimo, że na mapie jest jedna droga wzdłuż półwyspu, to jednak my jakimś zakrzywieniem czasoprzestrzennym wciąż i to nie tymi samymi drogami docieramy do Dalsbruk i mijamy drogowskazy na Kimito… uparcie i nielogicznie… Jak w jakimś horrorze, czy koszmarze sennym… brrrr…. Po kolejnej próbie kończącej się drogowskazem nie na to co trzeba i brakiem drogi do wybranego przez nas miejsca, istniejącej chyba jedynie na mapie, poddajemy się… jedziemy gdzie indziej. Pada podczas tej podróży sporo kluczowych słów, w pewnym momencie okoliczności zachęcają także do odśpiewania mantry wieczornej oraz przywoływania (choć tym razem w myślach) kolegi ***Wafla aby pomógł nam się ogarnąć...
Ciekawostka – przy tutejszych drogach znalazłam znak trójkątny „uwaga przepiórki” :)
W końcu w bólach i mękach piekielnego zniechęcenia trafiamy na niewielkie nabrzeże ze slipem gdzieś nie wiadomo gdzie. Nad Bałtykiem już niewątpliwie. Wciskając namiot w krzaki, zostajemy na noc. Jedynym jasnym punktem wieczoru jest wspaniała kolacja. Ja robię sobie kisielek z jagodami – mmmmm…. pycha! A Justynka nie wyrzeka się swoich nieśmiertelnych bananów suszonych z jagodami i mlekiem. Budzika nawet nie włączam na poranne zdjęcia. Wiem, że tu naprawdę nie ma już po co… ech… Wyrywa się serce i dusza na północ… w dzicz i głuszę…do mokradeł i kładek drewnianych… pośród lasów… po północnej stronie polarnego koła…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
keyla
Kasia Huzarska
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 521 wpisów521 429 komentarzy429 3557 zdjęć3557 6 plików multimedialnych6
 
Moje podróżewięcej
07.10.2019 - 09.10.2021
 
 
 
23.06.2017 - 01.07.2017